środa, 25 lutego 2015

Rozdział 8 :)

Nastał kolejny piękny dzień w palmwoods. Słońce świeciło, muzyka grała oraz
dzieciaki nieźle dokazywały w zabawie. Wszyscy byli szczęśliwi w te ciepłe
lato nad basenem. Tylko Logan siedział zmartwiony na leżaku i patrzył na
Camille, która opalała się z Jo w promieniach słońca.
- Słuchaj stary, daj na luz… Piękne popołudnie mamy. Nie przejmuj się nią.
Teraz daj odpocząć swoim myślom i weź poopalaj się.-rzekł do Logana James.
- Ale ja tak nie moge…
- Możesz, możesz. Po prostu odpręż się i oczyść swój umysł z myśli.
Logan zrobił to co kazał James, ale i tak do jego głowy powracały myśli
co z nim i Camille.
- I jak?- spytał James.
- Nic.. Myśle cały czas o niej. Tak się nie da. Musze coś zrobić, aby nie
użalać się nad sobą.
- Mam pomysł…- zaczął James – … sluchaj zaproś ją gdzieś, no po prostu umów się z nią i
 próbujcie od nowa.
- Taa.. to dobra myśl. Tyle, że już myślałem o tym. A jak nie będzie chciała, to co?-
spytał Logan.
- Będzie chciała- i tu puszczając oczko Loganowi, James dał znak że idzie
Camille.
- Cześć chłopaki!- zaczeła Camille.
- O czym gadacie? – spytała.
- Ymmm ten tego… Właśnie rozmawialiśmy o tamtym facecie.
Patrz!- wskazał James palcem.
- No właśnie. Ten facet to chyba musiałby zacząć nosić staniki..bleee.- dodał Logan.
- Ej chlopcy, ale wiecie że to Carlos?!- spytała Camille.
Wszyscy spojrzeli na Carlosa. Gdy ten zobaczył, że się na niego patrzą, pomachał im tylko
i wrócił do jedzenia corn-doga.
- Camille, sluchaj chce sie cos ciebie spytac..- zaczął Logan. -
…Poszłabyś ze mną jutro może do restauracji?
- Z przyjemnoscią.- odpowiedziała Camille cała uradowana.
- A to ok. Jesteśmy umówieni.
- Tak. To pa.
I odchodząc Camille wysłała buziaka Loganowi. Ten cały szczęsliwy, że mu się
udało, zostawił Jamesa i poszedł do pokoju aby juz sobie ciuchy przygotować
na jutro oraz załatwić fryzjera.

*******

Kolejny dzień nastał. Było już południe gdy Logan ujrzał Camille ubraną w śliczną żółtą sukienkę
i zielone balerinki. Podszedł do niej i elegancko pocałował jej dłoń. Wzięła go za rękę i ruszyli
 na lunch do restauracji.

*******                       

W restauracji było przemiło. Jedzenie dobre. Wystrój śliczny. Muzyka cicha,
spokojna i wolna, a co najważniejsze w restauracji była para, która świetnie
się ze sobą dogadywała i zbliżała swe ciała coraz bliżej do siebie.Przybliżyli się do siebie
jeszcze bardziej, a ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku.

Aż…..
- Logan! Jak mogłeś!!??
Na te słowa Logan  popatrzył się za siebie z przerażeniem w
oczach. Tak. To była Rose. Logana niespecjalnie to ucieszyło.
- No czekam na twoją odpowiedź!!- powiedziała Rose ze wściekłością w oczach.
- Logan kto to jest?!- spytała Camille.
- Jak to kto?! Ja! Jego wybranka serca. Najpierw się ze mną obściskiwał oraz
całował. I to mu się podobało i to jak. A nie wspomnę o twoich rękach co chodziły prawie po
całym moim ciele.
- NIE NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE! Takiego czegoś nie było!- wykrzyczał
to Logan.
- To ty mnie trzymałaś i nie chciałaś puścić. A się tak złapałaś mnie, że za nic
w świecie się tego powstrzymać nie dało. A potem jeszcze jak chamsko wciskałaś mi swój jęzor
do ryja i byłaś wielce zadowolona, że ja niby chcę się z tobą całować..!-
chciał jeszcze coś dodać Logan ale Camille mu przerwała.
- Dobra. Ja wychodze. To jest żałosne. Cześć Logan fajnie było ale… a nieważne.
I cześć dziewczyno, która zrujnowałaś wszystko…- wypowiedziała te słowa Camille
a potem wybiegła z płaczem. Logan spojrzał na Rose. A ta się szyderczo uśmiechała.
- No to co? Jak poszła to możemy się teraz zabawić- powiedziała to Rose
ze swoim uroczym spojrzeniem. Loganowi trudno bylo nie uledz temu spojrzeniu, ale
dał radę i zdąrzył wydukać wychodząc:
- Dzięki za zniszczenie drugi raz tej więzi, która łączyła mnie i Camille.
Przynajmniej nas coś łączyło… Teraz mogę sobie o tym pomarzyć…
I poszedł zostawiając Rose, która szybko znalazła sobie innego chłopaka
i już po chwili się z nim macała.

*******
Camille siedziała w holu i płakała. Nie mogła tego znieść, że wszystko szło
dobrze a nagle takie coś się przytrafiło. Podszedł do niej w końcu Logan,
który się chwile czaił koło krzaka. I powiedział:
- Przepraszam cię. Nie wiem czemu tak się stało. Ale naprawdę nie chciałem aby
tak było. I wiedz, że z tamtą dziewczyną nic mnie nie łączy.
- Naprawde?-spytała Camille ocierając łzy.
- Tak. Tylko ciebie tak bardzo lubie. Nikogo więcej. Mam nadzieję, że dasz
jeszcze jedną szansę i tym razem będziemy.. a raczej będę uważać.
- No ok.- i się uśmiechnęła do Logana. A ten w zamian ją przytulił a potem
puścił aby mogła pójść pogadać ze swoją najlepsza przyjaciółką Jo.
- To teraz będzie trudniej niż wcześniej…- powiedział do siebie Logan
z niezadowoloną miną.




PS: Przepraszam za drobne błędy w pisowni ale szybko to pisałam .....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz