poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 4

W Palm Woods nastał kolejny słoneczny dzień.
Gustavo i Kelly wyjechali na tydzień do San Diego,
gdzie mieszkała jego matka. Logan miał mieć
nazajutrz swoje urodziny, więc Kendall, James, Carlos,
Jo i Camille przygotowywali dla niego urodzinową
niespodziankę. James zabrał Logana do Roque Records,
żeby inni mogli w spokoju przygotować imprezę. Jo i
Camille zajęły się jedzeniem, Carlos rozrywką ,a
Kendall dekoracjami.Pani Knight i Katie pojechały po
prezent dla Logana.
- Camille, co Ty wyprawiasz ? – pisnęła Jo widząc jak
jej przyjaciółka sypie do ciasta sól, a nie cukier.
- Hmm . ? – spojrzała na swoją rękę i krzyknęła . – Ojejku, nie wiem co się ze mną dzieje.
 Jo umyła ręce i przytuliła Camille.
- Chyba po prostu się przejmujesz tymi urodzinami.
Powiedz, co jest ?
Camille spuściła wzrok i westchnęła.
- Chodzi o to że nie mam pomysłu na prezent dla Logana.
- Coś wymyślimy, nie martw się. – Jo uśmiechnęła się do niej. – A teraz wracamy do roboty
- Carlos, co to jest ? – zapytał Kendall.
- To taka mała niespodzianka dla Logana.
Jak wejdzie do środka to wyleje sie na niego
czekolada, fajne nie ?Carlos wydawał się dumny ze
swojego „świetnego” pomysłu.
- Hmm… to nie byłby aż taki zły pomysł,
tyle że jak mama i Katie wejdą do środka to na nie
też się wyleje czekolada.
- U… racja … no to wymyśle coś innego. – powiedziawszy to szybko pobiegł do swojego pokoju.
Nagle zadzwoniła komórka Kendalla, to był James.
- I jak tam ? – zapytał.
- Wszystko jest ok, zamknąłem nas w środku i klucze schowałem.
Logan teraz siedzi w łazience i panikuje.
- Świetnie. Jutro wszystko będzie gotowe. Spróbuj go jakoś uspokoić żeby nam się nie popłakał.
- Ok. Zadzwonię jutro rano, cześć. – James się rozłączył.
Kendall odłożył telefon i poszedł do kuchni.
- Jak Wam idzie ? – zapytał dziewczyn i pocałował Jo w policzek.
- Dobrze, już prawie wszystko zrobiłyśmy. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Wspaniale. Teraz trzeba tylko dopilnować Carlosa żeby nie zrobił niczego.. –
Przerwał mu krzyk, dobiegający z salonu.
- …głupiego. – dokończył Kendall .
Po chwili przyszedł do nich Carlos cały w czekoladzie.
- Zapomniałem o tym. – wyszczerzył do nich zęby.
- Idź się umyj. – powiedział Kendall wzdychając.
- Ciiii  ! Idą ! – pisnęła Camille, chowając się za kanapą.
Jo szybko ukryła się za szafką, Kendall za zasłoną, a Carlos wpełzł pod stół.
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich James.
Ciasto Carlosa poszybowało w stronę jego twarzy i po chwili James cały był brudny.
- CO TO MA BYĆ ? – wrzasnął wściekły James i pobiegł do łazienki.
- Yyy… Wszystkiego najlepszego ! – krzyknęli wszyscy podchodząc do Logana i składając mu życzenia.
Gdy przyszła pora na Camille, wzięła ona małą torebkę i wręczyła ją Loganowi.
Gdy ją rozpakował na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. 
Ujrzał zdjęcie na którym był z Camille na pierwszej randce.
- Dziękuję. – przytulił Camille, która uśmiechała się od ucha do ucha.
- No to zaczynamy IMPREZE ! – wrzasnął Carlos i podkręcił muzykę.
Wszyscy bawili się świetnie, nawet James. 
Logan oznajmił że to najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miał.
Na koniec Gustavo zadzwonił i złożył mu życzenia, co wszystkich ogromnie zaskoczyło. 
Ten dzień Logan na pewno zapamięta na długo.





PS: Kolejny rozdział dodam w środę lub w czwartek...... Mogą wystąpić drobne błedy w pisowni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz