niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 17

Nastaje rano. Już przyjaciele Jamesa siedzieli w kuchni zajadając się pysznymi omletami przyrządzonymi przez mame Kendala.Chłopcy chcąc ubudzić Jamesa otworzyli drzwi do jego pokoju aby zapach pysznego śniadania obudził go. James uśmiechnięty wstał. Popatrzył przez okno i powiedział do siebie:- O! Jaka super jest pogoda na opalanie się przy basenie.Przez chwile patrzył aż nagle wykrzyknął:- LUUUDZIEEEE! JA WIDZĘ!!- pobiegł szybko do kuchni i patrząc na przyjaciół mówił co widzi.Wszyscy zaczęli mu gratulować.James siadł do śniadania i jadł mówiąc nadal co widzi ciesząc się,że odzyskał wzrok. Po skończonym posiłku James jak najszybciej zadzownił do Natashy aby się z nią spotkać.Umówił się z nią pod recepcją na wieczór mówiąc, że ma dla niej niespodziankę.****James punktualny stał już pod recepcją czekając na swoją partnerkę. Spojrzał na zegarek,gdy poczuł, że ktoś stanął przed nim. Popatrzył i skrzywił się. Dziewczyna cała uśmiechnięta nim zdążyła coś powiedzieć James się wtrącił mówiąc:- Przepraszam, ale mogłaby pani zejść mi z oczu?! ponieważ czekam na moją piękną partnerke z którą się dziś umówiłem, a nie stoje tu po to aby takie paszczury jak TY szczerzyły się patrząc na mnie.Po tych słowach dziewczyna rozpłakała się. James wkurzony i zmieszany czekał aż dziewczyna sobie pójdzie,bo nie chciał robić sobie wstydu przed Natashą. Gdy dziewczyna otarła łzy powiedziała łkając do niego:- Jak widać wzrok ci się poprawił. I uciekła zasłaniając swoją twarz. A James został osłupiały. Oczy miał na wyszczerz i ręce z kwiatami w dole.- To była ona… – powiedział do siebie -… poznałem po głosie.WŁAŚNIE POWIEDZIAŁEM MOJEJ DZIEWCZYNIE,ŻE JEST PASZCZUREM?!- mówił to niedowierzając w to co się stało.Ogarnęła go złość. Nie mógł uwierzyć w to co zrobił. Rzucił kwiatami idąc do pokoju.Otworzył drzwi z hukiem i nie patrząc co robią kumple pomaszerował do swego pokoju rzucając się na łóżko.Przyjaciele widząc wściekłego James’a wysłali Kendala,aby pogadał z nim.- Można?- spytał Kendal stojąc w progu drzwiach.- No..- odpowiedział zrezygnowany James.- Co się stało?- Zachowałem się jak ostatni dupek. Natasha nigdy mi tego nie wybaczy!- To może idź ją przeproś? Wyjaśnijcie sobie to, bo siedząc tu nic nie polepszysz wręcz pzreciwnie pogorszysz zwlekając.- Ale facet.. CO JA MAM WYJASNIAĆ?!WŁAŚNIE POWIEDZIAŁEM DZIEWCZYNIE MOICH SNÓW, ŻE JEST PASZCZUREM!- O stary! To masakrycznie! Zwaliłeś sprawę. Dobra ja idę i zostawiam cię tu przemyśl sobie to sam.- mówiąc to odszedł Kendal do Carlosa i Logana.Gdy tylko Kendal opuścił pokój James z całego zamieszania wziął i zasnął nie myśląc o tym, że jest jeszcze wcześnie.******W tym samym czasie Natasha cała zapłakana siedziała razem z Jo i Camille,które próbowały ją jakoś pocieszyć. -Natasha, proszę cię nie przejmuj się nim! On jest powierzchowny,płytki oraz egoistyczny!Nie warto płakać przez niego.- doradziła jej Jo. -No właśnie. Po za tym jest wiele lepszych chłopców od niego.Napewno znajdziesz tego jedynego, który nie będzie taki chamski i nie będzie myślał tylko o wyglądzie.- dopowiedziala Camille.- Mam prośbę do was…-zaczęła Natasha.- Hmm?- odpowiedzialy razem Jo i Camille.- Doradźcie mi jak wyglądać lepiej.Po prostu zabierzcie mnie do tych wszystkich salonów. Zróbcie ze mnie zadbaną i ładną dziewczyne. Powiedźcie mi jakich kosmetyków mam używać na codzień,a jakie na imprezy.To samo z ciuchami. I gdy już mi pomożecie wyjadę stąd.Zaczne życie towarzyskie gdzie indziej. Nie tu! gdzie on jest i nie będę pewna siebie… Zrobicie to dla mnie?- spytała Natasha.- 0czywiście, że to zrobimy i to jeszcze dziś. Chodź!Taki wypad na miasto dobrze nam wszystkim zrobi.-powiedziala Camille.- I jeszcze jedna prośba… kupuje od razu bilet do domu.Chcę już jutro stąd wyjechać.- powiedziała Natasha. Dziewczyny się zgodziły i powędrowały do centrum handlowego.******Nastepnego dnia James nie miał ochoty wstać z łóżka.Chciał w nim zostać przez cały dzień. Tak się podle czuł. I zostałby gdyby nie to, że Logan mu w tym przeszkodził.- Facet! Zbieraj się! Jedziemy na lotnisko.- rozkazał Logan.- Niby czemu?- odpowiedział zmarnowany James.- Dlatego bo Natasha dziś wyjeżdża do domu.Możliwe,że już nigdy jej nie zobaczysz jak teraz pojedzie.Po tych słowach Logana, James nagle wstał. Piorunem zasuwał do łazienki. Ogarnął się, ubrał i popędził po kwiaty do recepcji. To wszystko zrobił tak błyskawicznie,że musiał czekać w aucie na Logana,który schodził już na dół odpalać samochód. - No szybciej!- pośpieszał Logana James i ruszyli na lotnisko.*****Na lotnisku Natasha miała juz wchodzić do bramek.Gdy nagle ktoś ją chwycił za ramię. Tak. Tego sie spodziewała. Był to James.- Natasha nie odlatuj.- tylko to zdołał jej powiedzieć gdy ta była od niego plecami odwrócona.Nagle się obróciła. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.Ona była jak boginia.Nie to co wcześniej.Była zadbana, piękna i porządnie ubrana.Nie umiał on wydobyć żadnych słów oprócz dwóch:- Jesteś piękna! Te słowa wszystko zburzyły,ponieważ Natasha nie mogła to ująć w tej chwili za komplement.- Aha.. czyli żebyś tu do mnie dziś wrócił i żebyś mnie zatrzymał przed odjazdem do domu musiałam zrobić się piękna?!Pewnie powiedziała Ci Camille, że inaczej teraz wyglądam,dlatego za mną tu przyszedłeś. Gdyby nie to było by ci na ręke to,że takiego paszczura już nie będziesz musiał ogladać.Przykro mi James. Nie zostaję. Zbyt wycierpiałam przez ciebie.Wiedz, że na tamtej randce byłam zdolna już cię pokochać, ale chyba zbyt szybko działałam jeżeli teraz mnie takie rozczarowanie wzięło. Przykro mi.Odlatuję…- i odeszła w bramki by wylecieć z tego kraju.- ALE JA NIE WIEDZIAŁEM, ŻE ZMIENIŁAŚ WYGLĄD! NIE WIEDZIAŁEM! PRZYJECHAŁEM TU, BO CIĘ KOCHAM!- wykrzyknął to James do Natashy, która była juz przy bramkach. Usłyszała jego słowa,ale nie uwierzyła. Zawracać już nie chciała. Spuściła głowe w dół uroniła pare łez i zniknęła w bramkach.To był już koniec. James nic nie mógł zrobić. Jedyne co mu pozostało stał jak słup patrzac ślepo w okna gdzie odlatywał już jej samolot.

PS: Przepraszam za drobne błędy w pisowni . :) Przepraszam ale rozdział 17 i 18 musiałam napisać od nowa bo pomieszały mi się rozdziały... więc przepraszam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz