Lubisz lub jesteś Potterhead ? Zapraszamy do strony na Facebook'u. Dopiero zaczynamy przyda nam się wsparcie ;)
Jeden bilet do Hogwartu.Proszę
Kocham BTR
poniedziałek, 26 września 2016
piątek, 23 września 2016
Potterhead
Lubisz Harry'ego Pottera? Jesteś Potterhead? Zapraszam do polubienia strony na Facebbok. com Serdecznie zapraszamy! Dużo zabaw i miła atmosfera.
Nie przeszkadzać- właśnie śnię o Hogwarcie
Nie przeszkadzać- właśnie śnię o Hogwarcie
sobota, 14 maja 2016
Jednorazówka -Jeden cel
Udało mi się napisać przez was wyczekiwaną jednorazówkę.Miłego czytania oraz przepraszam za błędy.
-------------------------------------------------------------
Byłam w pracy. Chociaż tak tego właśnie nie czułam. Kochałam to, już kilka lat temu załapałam się w pewnym studiu tanecznym jako choreografka. Ten dzień był jednak jakiś inny... Nie wiem pod jakimś względem, ale odczuwałam coś dziwnego... Uczucie, że ten dzień będzie wyjątkowy.
-No dobra, ludzie! To idzie tak!-krzyczałam do małej grupki osób.-Raz, dwa, trzy, skok, obrót iiii wyjście!-mówiłam tańcząc i jednocześnie pokazując im ruchy.
Zadowolona z ich postępu stałam na boku i obserwowałam. W pewnym momencie zostałam kilka razy poklepana palcem po ramieniu, a gdy się odwróciłam, ujrzałam mojego szefa.
-Dobra, kochani! To tyle na dzisiaj, widzimy się jutro.-oznajmiłam z uśmiechem. Jak zwykle pożegnali się cali rozpromienieni i już ich nie było.-O co chodzi?-zwróciłam się do mojego szefa.
-Dostałaś propozycję ułożenia choreografi pewnego zespołu. Czekają przed studiem.-powiedział.
-Ehm... No dobrze. Ciesze się, ale teraz?-upewniłam się wystawiając teatralnie głowę i patrząc na niego błagalnie.-Wiesz, że siedzę tu już od jakiś 9 godzin... Jest po 16:00...-ciągnęłam cicho z niedowierzaniem.
-Patricia to ważne. To nie jest od taki sobie klient.-tłumaczył. Przez chwilę mierzyliśmy się zaciętym spojrzeniem.-Dostaniesz wolne w wybrany przez Ciebie dzień.-powiedział szybko po około 3 minutach.
-Stoi.-podaliśmy sobie ręce na zgode, po czym z rozbawieniem poszłam przed studio.
Ledwo zamknęłam za sobą drzwi, a napotkałam spojrzenia dwóch facetów. Jeden niski Latynos o czarnych włosach i czekoladowych oczach, a drugi wysoki blondyn, o zielonych tęczówkach.
-To wy jesteście z tego zespołu, przez którego musiałam zostać tutaj dłużej?-zapytałam obojętnie, acz z nutką kpiny i zmęczenia w głosie.
-Bardzo jesteś o to zła?-zapytał Latynos.
-Można tak powiedzieć.-wyznałam wzruszając ramionami.
-To nie my.-odpowiedzieli zgodnie kiwając poziomo głowami.-Tam poszli.-brązowooki stojący po mojej lewej stronie wskazał ręką na prawo, zaś blondyn na lewo.
-Ta, jasne. Tylko tylu Was jest?-zdziwiona przymrużyłam oczy.
-Dwóch gdzieś wybyło.-oznajmił zielonooki blondyn.
-O matko... Z kim ja muszę pracować...-powiedziałam cicho do siebie.-Chodźcie.-dodałam już o wiele głośniej.
Weszliśmy do budynku i ruszyliśmy korytarzem do studia tanecznego. Cały czas czułam na sobie czyjeś spojrzenie, lecz gdy się odwracałam... Nic. W końcu dotarliśmy do celu. Rzuciłam swoją do tej pory trzymaną na ramieniu sportową torbę pod wielkie lustra i stanęłam na środku pomieszczenia.
-Okej. Macie demo piosenki na płycie?-zapytałam się moich towarzyszy.
-Oczywiście.-odpowiedział blondyn, po czym z wyszczerzem na ustach podszedł i podał mi wyrzej wymieniony przedmiot.
Bez żadnych zbędnych słów włożyłam płytę do odtwarzacza i nacisnęłam przycisk ,,Play''.
-Jaki nosi tytuł piosenka?-zapytałam się.-Windows down.-odpowiedział Latynos.
Stanęłam przodem do luster i zaczęłam tańczyć. Gdy skończyłam odwrócilam się do moich hmm.."uczniów". Z ich min można było wywnioskować jedno słowo:"WOW".
-To jest cały układ.-stwierdzilam nie zwracając uwagi na ich miny.
-I my się mamy tego nauczyć?-spytał z ironią blondasek.
-Yhym..A teraz do roboty.-powiedziałam i starałam nie wkurzyć się.
Przez pół godziny ćwiczyliśmy ten feralny układ. Latynosowi, który przedstawił się jako Carlos szło nawet dobrze, cały czas skupiony był. A blondyn myślami gdzie indziej. Odwróciłam się do niego po raz kolejny i zaczęłam pstrykać palcami obok jego uszu i oczu. Po chwili wybudził się z transu, o ile można to tak nazwać.
-Skupisz się w końcu!!?-warknęłam wkurzona.
-No dobra postaram się.-odpowiedział z łaską w głosie.
Po kolejnej pół godzinie układ mieli mniej więcej opanowany.
-Na dzisiaj to tyle.-oznajmiłam i wzięłam swoją torbę.
Wyszłam ze studia i kierowałam się w strone wyjścia. Stanęłam jak wryta w ziemię gdy zauważyłam przez okno że pada deszcz.
-Cholera!-krzyknęłam wkurzona.
Nie miałabym problemu, gdybym była ubrana cieplej. Akurat pech chciał że rano jak wychodziłam to świeciło słońce, więc założyłam czarne pumpy 3/4, sportową bluzkę, która sięgała mi do żeber oraz cienki sweterek.
-Coś się stało?-zapytał blondyn, na co wskazałam ręką sytuację na dworze.
-No to kiepsko.Carlos idziemy.- powiedział z chytrym uśmiechem i poszedł przed siebie.
Zatrzymał się i odwrócił kilka kroków w moją stronę.
-No chyba, że...Ktoś tu przeprosi za niemile traktowanie.-popatrzył na mnie z wyższością.-To wtedy może cię odwioze...-spojrzałam na Latynosa, który tylko wzruszył ramionami.
-Ehh..-westchnęłam.-No dobra. Przepraszam.-powiedziałam z wielką niechęcią, lecz ten tylko popatrzył na mnie, po czym wskazał palcem na swój policzek.-Teraz to bujasz w obłokach.-powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
Rozbawieni wyszliśmy ze studia, po czym skierowaliśmy się na parking.W między czasie chłopaki założyli kaptury od bluz na głowe, a ja? Niestety musiałam pójść bez nieczego. Szyko pobiegliśmy do samochodu, gdzie blondyn wskoczył na miejsce kierowcy. Latynos usiadł z tyłu, a ja postanowiłam zająć miejsce obok Kendalla( no chyba że kantował i nie ma tak na imię). Chciałabym zobaczyć swoją własną minę, gdy okazało się, że drzwi są zamknięte.
-Otwórz te drzwi!-warknęłam do blondyna.
-A spełnisz polecenie?-zapytał z wyższością.
-Ani mi się śni!-oburzyłam się.
-To sobie tam stój!-kątem oka widziałam jak Carlos nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
-No dobra! Ale wpuść mnie -chwilę później usłyszałam jak drzwi się otwierają.
Gdy wsiadłam, zielonooki nadstawił policzek, lecz w zamian uderzyłam go w ramię najmocniej jak potrafiłam.
-AŁA!!Porypało Cię?!-zawył.
-Mnie?! To przez Ciebie stałam i moknęłam na deszczu! Kupujesz mi lekarstwa jak się rozchoruje!-krzyczałam wkurzona.
-A sama sobie kupuj! Nie mam najmiejszego zamiaru zajmować się taką jędzą!
No i się zaczęło. Przekrzykiwaliśmy się jak małe dzieci. ,,Ja jestem jędzą?!'', ,,Tak, ty!'' itd, itd... Latynos na tylnich siedzeniach prawie płacze ze śmiechu. ,,Wypraszam sobie!'', ,,A wypraszaj ile chcesz!'', krzyczeliśmy dalej. W pewnym momencie krzeczyknęłam ,,STOP!!!'' i wszyscy umilkli. Wyciągnęłam telefon z torby i tak jak sądziłam-miałam SMS. "Mara <3'' przeczytałam, po czym spojrzałam na wiadomość, która brzmiała ,,Musimy się spotkać, mam Ci coś do przekazania."
-Od kogo to?-zapytał ciekawski Latynos już o wiele spokojniejszym tonem.
-Od mojej przyjaciółki.-uśmiechnęłam się.
-Napewno jest od Ciebie milsza.-powiedział kpiarsko blondyn.
-Napewno jest od Ciebie milsza...-przedrzeźniłam go.
-I znowu zaczynasz!-krzyknął.
-Ja zaczynam?!-uniosłam głos z niedowierzaniem.
-Tak ty! Właśnie przed chwilą!-uniósł teatralnie brwi.
I znowu się zaczęło... W taki oto sposób spędziliśmy kolejne 15minut. W pewnym momencie Kendall tak mnie wkurzył, że ponownie uderzyłam go w ramie i wrzasnęłam ,,Odwołaj to!''.
-Ani mi się śni!
-Mam Cię dość! -powiedziałam i poszłam na tylne siedzenie do Carlosa.
-No nareszcie!-powiedział z ulgą, gdy już zasiadłam obok Latynosa, na co otworzyłam ze zdziwienia usta.
-Chodź no tu na chwile...-powiedziałam i skinęłam na niego palcem. Z lekką niepewnością przybliżył odrobinę swoją głowę, po czym pstryknęłam go w czoło.
Przez krótką chwilę patrzył mi prosto w oczy, gdy nagle chciał przeskoczyć na tylne siedzenia, aby mi oddać. Na szczęście Carlos był obok mnie i skutecznie powstrzymał blondyna. Ja natomiast potrafiłam się tylko śmiać,a on zrobił się cały czerwony na twarzy!
-Dobra, Kendall ruszaj zanim się tu pozabijacie.-orzekł Latynos.
Tym razem bez żadnych docinek, w ciszy dojechaliśmy pod mój dom, a tam wysiadłam z pojadu z nadzieją, że blondyn już się nie odezwie. I miałam racje. Na odchodnym dodałam tylko ,,Pa, Carlos'' i już mnie nie było. Ten dzień był dziwny...
*Oczami Mary*
Razem z dziewczynami siedziałyśmy na boisku, no o chłopaki mieliby urażoną dume gdyby przegrali z dziewczynami w piłkę nożną.
-Dziewczyny a co wy na to aby po meczu pójść gdzieś na miasto?-wstałam i obróciłam się tyłem do boiska.
I to był błąd. Wtedy właśnie oberwałam piłką w głowe.
-Aućć!!!Debileee!!! Bramka jest tam!-krzyknęłam odwracając się i wskazując prawą ręką na bramke i jednocześnie trzymając lewą bolące miejsce.
-Przepraszam, nie chciałem!-zaczął tłumaczyć się zakłopotany chłopak.
Był on niewielkim brunetem o brązowych oczach.
-Spoko, ale nastepnym razem wyznaczaj sobie inne cele, okey?-powiedziałam, a raczej zażartowałam.
-Nie ma problemu. Jestem Logan.-uśmiechnął się i podał mi rękę.
-A ja Mara.-uścisnęłam dłoń.
Wtedy podbiegł do nas długowłosy brunet o czekoladowych tęczówkach.
-No co jest Logiś? Widze że jedno trafienie zaliczyłeś?-zaśmiał sie za co oberwał w głowe.
-Mara, ten żartowniś to James, mój kumpel.-przedstwił nas brunet.
-Jak chcecie sobie gadać to gadajcie ale oddajcie nam piłkę!-krzyknął jakis chłopak z boiska.
Wzięłam piłkę i kopnęłam w jego stronę.
-Nieźle... czemu nie grasz?-zapytal Logan.
-Bo byście mieli urażoną dume gdybyście przegrali z dziewczyną.-wyjaśniłam z zadziornym uśmieszkiem.
-Już to widzę!-dodał James.
-A zakład?-uniosłam brwi.
-Stoi.-podaliśmy sobie ręce na zgode, po czym wybrałam jedną dziewczynę z ławki i zaczęła się gra.
I tak po około godznie spędzonej na piłce nożnej, ja wraz z Elizą wygrałyśmy. Nie oszukujmy się tylko Logan się nie obraził.
-Macie cos w planach na wieczór?-spytał się.
-Miałyśmy iść na miasto.-odparłam.
-Możemy sie dołączyć?-spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne czemu by nie ? To jak idziemy ?- cała trójka przytaknęła głową po czym pokierowaliśmy się do centrum handlowego.
Poszliśmy na misato gdzie chłopaki rozśmieszali nas do łez. Bawiliśmy się świetnie aż w pewnym momencie Eliza i James gdzieś zniknęli.
-A tych gdzie wcięło?-Spytałam bruneta rozglądając się dookoła.
-A nie wiem...Może zaraz wrócą. Idziemy na kawę.-wydawał się zdziwiony równie jak ja i uśmiechnął się słodko, aż trudno było mu odmówić.
Do najbliższej kawiarenki mieliśmy jakieś 1,5 km, tak więc doszlismy tam w jakieś 15-20 minut spokojnym tępem, po czym zamówilismy sobie Latee.
-No więc...Lubisz piłkę nożną? A coś po za tym?-popatrzył zaciekawiony.
-Hmm... Ogólnie lubię sport.A ty coś po za graniem robisz?-uśmiechnęłam się.
-Graniem? Tak tylko przyszedłem się odstresować i zabawić, a na co dzień gram w zespole.-posłał mi spojrzenie jakby bał się mojej reakcji.
-Zespole? Jakim? Jeśli mozna się zpaytać...-troszkę się speszyłam.
-Jasne że można. Big Time Rush.-odpowiedział dumny jak paw.
-Ooo...chętnie was kiedyś posłucham.-uśmiechnęłam się.
-Super.-odpowiedział promiennie.
Przez kilka minut panowała przyjemna cisza. Chwilę posiedzieliśmy po czym Logan zaproponował mi że odprowadzi mnie do domu. W między czasie napisalam SMS do Patrici, o tym że musimy się spotkać. Zanim się obejrzałam byliśmy już pod moim domem.
-To tutaj.-oznajmiłam.
-No więęcc...Spotkamy się jeszcze kiedyś?-spytał niepewnie.
-Czy ja wiem...-zażartowałam.
-No weź...Nie bądź taka.To chociaz daj numer.-uśmiechnął się słodko.
Długo prosić nie musiał.Szybko wymieniliśmy się telefonami po czym przytuliłam go i weszłam do domu. Mogę uznać ten dzień za najlepszy. Chciałam się jak najszybciej zwierzyć Patrici.
* 40 minut później *
Stałam przed drzwiami mojej BFF gdy nagle otworzyła.
-Co tak stoisz?Wchodź!-uśmiechnęła się i przepuściła mnie w progu.
W środku skierowałyśmy się do salonu, gdzie usiadłyśmy na kanapie.
-No too.. o czym chciałaś pogadać?-zapytała.
-Więc byłam dziś na boisku z dziewczynami gdy nagle oberwałam w głowe piłką od jakiegoś chłopaka...
-Aaa bolało?-skrzywiła się.
-I to jak zaśmiałam sie.-Ale od razu mi przeszło jak zobaczyłam jego.-wyciągnęłam telefon i pokazałam fotkę Logana.
-Uuuu... ładny.-zaśmiała się.
-Zapomnij mój jest!.-dołączyłam do niej.
Chwilę jeszcze gadałyśmy o Loganie gdy Pat dostała SMS. Gdy otworzyłą wiadomość, myślałam że jej zdziwienie nie bedzie mieć końca.
-Od kogo to?-spytałam ciekawa.
-Od Carlosa... Jest z filmem w załączniku.-powiedziała cicho po czym odtworzyła nagranie.
A co an nim było? Ona siedząca w samochodzie z jakimś blondynem i kłócili się, że szkoda gadać. Słyszałam że osoba nagrywajaca miała super ubaw. Mi również chciało się śmiać.
-No widzę kochana, że ty też dnia nie zmarnowałaś!-zaśmiałam się za co oberwałam karcącym spojrzeniem.
-Bardzo zabawne.-powiedziała kpiarsko.
-Oj daj spokój. Nie mów że ani razu nie przeszło ci przez myśl, że jest słodki.
-No właśnie że nie!-broniła się.
Telefon Pati zaczął dzwonić i bez zastanowienia odebrała
-Halo?-spytała.
-Widać było że osoba po drugiej stronie poprosiła ją o włączenie kamerki, ponieważ czerwonowłosa odsunęła od siebie telefon na odległość. Po chwili na ekranie pojawił sie czarnowłosy Latynos.
-No hejka!Kendall się za Tobą stęsknił!-zażartował.
-Carlos! Zamknij ten dziób i przestań kańcić! Ni będe gadał z tą jędzą.-usłyszałyśmy w tle.
-Jaasssnee...-powiedział brązowooki, a po chwili w tle pojawił się blondyn.
Tak oto zajeli Pats rozmową. Ciągle dokuczali sobie z tym chłopakiem...Myślałam że pękne ze śmiechu. Chwilkę potem zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał Logan. I tak minąl ten nienormalny dzień, który miałam wrażenie że będzie magiczny i początkiem czegoś niezwykłego.
-------------------------------------------------------------
Byłam w pracy. Chociaż tak tego właśnie nie czułam. Kochałam to, już kilka lat temu załapałam się w pewnym studiu tanecznym jako choreografka. Ten dzień był jednak jakiś inny... Nie wiem pod jakimś względem, ale odczuwałam coś dziwnego... Uczucie, że ten dzień będzie wyjątkowy.
-No dobra, ludzie! To idzie tak!-krzyczałam do małej grupki osób.-Raz, dwa, trzy, skok, obrót iiii wyjście!-mówiłam tańcząc i jednocześnie pokazując im ruchy.
Zadowolona z ich postępu stałam na boku i obserwowałam. W pewnym momencie zostałam kilka razy poklepana palcem po ramieniu, a gdy się odwróciłam, ujrzałam mojego szefa.
-Dobra, kochani! To tyle na dzisiaj, widzimy się jutro.-oznajmiłam z uśmiechem. Jak zwykle pożegnali się cali rozpromienieni i już ich nie było.-O co chodzi?-zwróciłam się do mojego szefa.
-Dostałaś propozycję ułożenia choreografi pewnego zespołu. Czekają przed studiem.-powiedział.
-Ehm... No dobrze. Ciesze się, ale teraz?-upewniłam się wystawiając teatralnie głowę i patrząc na niego błagalnie.-Wiesz, że siedzę tu już od jakiś 9 godzin... Jest po 16:00...-ciągnęłam cicho z niedowierzaniem.
-Patricia to ważne. To nie jest od taki sobie klient.-tłumaczył. Przez chwilę mierzyliśmy się zaciętym spojrzeniem.-Dostaniesz wolne w wybrany przez Ciebie dzień.-powiedział szybko po około 3 minutach.
-Stoi.-podaliśmy sobie ręce na zgode, po czym z rozbawieniem poszłam przed studio.
Ledwo zamknęłam za sobą drzwi, a napotkałam spojrzenia dwóch facetów. Jeden niski Latynos o czarnych włosach i czekoladowych oczach, a drugi wysoki blondyn, o zielonych tęczówkach.
-To wy jesteście z tego zespołu, przez którego musiałam zostać tutaj dłużej?-zapytałam obojętnie, acz z nutką kpiny i zmęczenia w głosie.
-Bardzo jesteś o to zła?-zapytał Latynos.
-Można tak powiedzieć.-wyznałam wzruszając ramionami.
-To nie my.-odpowiedzieli zgodnie kiwając poziomo głowami.-Tam poszli.-brązowooki stojący po mojej lewej stronie wskazał ręką na prawo, zaś blondyn na lewo.
-Ta, jasne. Tylko tylu Was jest?-zdziwiona przymrużyłam oczy.
-Dwóch gdzieś wybyło.-oznajmił zielonooki blondyn.
-O matko... Z kim ja muszę pracować...-powiedziałam cicho do siebie.-Chodźcie.-dodałam już o wiele głośniej.
Weszliśmy do budynku i ruszyliśmy korytarzem do studia tanecznego. Cały czas czułam na sobie czyjeś spojrzenie, lecz gdy się odwracałam... Nic. W końcu dotarliśmy do celu. Rzuciłam swoją do tej pory trzymaną na ramieniu sportową torbę pod wielkie lustra i stanęłam na środku pomieszczenia.
-Okej. Macie demo piosenki na płycie?-zapytałam się moich towarzyszy.
-Oczywiście.-odpowiedział blondyn, po czym z wyszczerzem na ustach podszedł i podał mi wyrzej wymieniony przedmiot.
Bez żadnych zbędnych słów włożyłam płytę do odtwarzacza i nacisnęłam przycisk ,,Play''.
-Jaki nosi tytuł piosenka?-zapytałam się.-Windows down.-odpowiedział Latynos.
Stanęłam przodem do luster i zaczęłam tańczyć. Gdy skończyłam odwrócilam się do moich hmm.."uczniów". Z ich min można było wywnioskować jedno słowo:"WOW".
-To jest cały układ.-stwierdzilam nie zwracając uwagi na ich miny.
-I my się mamy tego nauczyć?-spytał z ironią blondasek.
-Yhym..A teraz do roboty.-powiedziałam i starałam nie wkurzyć się.
Przez pół godziny ćwiczyliśmy ten feralny układ. Latynosowi, który przedstawił się jako Carlos szło nawet dobrze, cały czas skupiony był. A blondyn myślami gdzie indziej. Odwróciłam się do niego po raz kolejny i zaczęłam pstrykać palcami obok jego uszu i oczu. Po chwili wybudził się z transu, o ile można to tak nazwać.
-Skupisz się w końcu!!?-warknęłam wkurzona.
-No dobra postaram się.-odpowiedział z łaską w głosie.
Po kolejnej pół godzinie układ mieli mniej więcej opanowany.
-Na dzisiaj to tyle.-oznajmiłam i wzięłam swoją torbę.
Wyszłam ze studia i kierowałam się w strone wyjścia. Stanęłam jak wryta w ziemię gdy zauważyłam przez okno że pada deszcz.
-Cholera!-krzyknęłam wkurzona.
Nie miałabym problemu, gdybym była ubrana cieplej. Akurat pech chciał że rano jak wychodziłam to świeciło słońce, więc założyłam czarne pumpy 3/4, sportową bluzkę, która sięgała mi do żeber oraz cienki sweterek.
-Coś się stało?-zapytał blondyn, na co wskazałam ręką sytuację na dworze.
-No to kiepsko.Carlos idziemy.- powiedział z chytrym uśmiechem i poszedł przed siebie.
Zatrzymał się i odwrócił kilka kroków w moją stronę.
-No chyba, że...Ktoś tu przeprosi za niemile traktowanie.-popatrzył na mnie z wyższością.-To wtedy może cię odwioze...-spojrzałam na Latynosa, który tylko wzruszył ramionami.
-Ehh..-westchnęłam.-No dobra. Przepraszam.-powiedziałam z wielką niechęcią, lecz ten tylko popatrzył na mnie, po czym wskazał palcem na swój policzek.-Teraz to bujasz w obłokach.-powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
Rozbawieni wyszliśmy ze studia, po czym skierowaliśmy się na parking.W między czasie chłopaki założyli kaptury od bluz na głowe, a ja? Niestety musiałam pójść bez nieczego. Szyko pobiegliśmy do samochodu, gdzie blondyn wskoczył na miejsce kierowcy. Latynos usiadł z tyłu, a ja postanowiłam zająć miejsce obok Kendalla( no chyba że kantował i nie ma tak na imię). Chciałabym zobaczyć swoją własną minę, gdy okazało się, że drzwi są zamknięte.
-Otwórz te drzwi!-warknęłam do blondyna.
-A spełnisz polecenie?-zapytał z wyższością.
-Ani mi się śni!-oburzyłam się.
-To sobie tam stój!-kątem oka widziałam jak Carlos nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
-No dobra! Ale wpuść mnie -chwilę później usłyszałam jak drzwi się otwierają.
Gdy wsiadłam, zielonooki nadstawił policzek, lecz w zamian uderzyłam go w ramię najmocniej jak potrafiłam.
-AŁA!!Porypało Cię?!-zawył.
-Mnie?! To przez Ciebie stałam i moknęłam na deszczu! Kupujesz mi lekarstwa jak się rozchoruje!-krzyczałam wkurzona.
-A sama sobie kupuj! Nie mam najmiejszego zamiaru zajmować się taką jędzą!
No i się zaczęło. Przekrzykiwaliśmy się jak małe dzieci. ,,Ja jestem jędzą?!'', ,,Tak, ty!'' itd, itd... Latynos na tylnich siedzeniach prawie płacze ze śmiechu. ,,Wypraszam sobie!'', ,,A wypraszaj ile chcesz!'', krzyczeliśmy dalej. W pewnym momencie krzeczyknęłam ,,STOP!!!'' i wszyscy umilkli. Wyciągnęłam telefon z torby i tak jak sądziłam-miałam SMS. "Mara <3'' przeczytałam, po czym spojrzałam na wiadomość, która brzmiała ,,Musimy się spotkać, mam Ci coś do przekazania."
-Od kogo to?-zapytał ciekawski Latynos już o wiele spokojniejszym tonem.
-Od mojej przyjaciółki.-uśmiechnęłam się.
-Napewno jest od Ciebie milsza.-powiedział kpiarsko blondyn.
-Napewno jest od Ciebie milsza...-przedrzeźniłam go.
-I znowu zaczynasz!-krzyknął.
-Ja zaczynam?!-uniosłam głos z niedowierzaniem.
-Tak ty! Właśnie przed chwilą!-uniósł teatralnie brwi.
I znowu się zaczęło... W taki oto sposób spędziliśmy kolejne 15minut. W pewnym momencie Kendall tak mnie wkurzył, że ponownie uderzyłam go w ramie i wrzasnęłam ,,Odwołaj to!''.
-Ani mi się śni!
-Mam Cię dość! -powiedziałam i poszłam na tylne siedzenie do Carlosa.
-No nareszcie!-powiedział z ulgą, gdy już zasiadłam obok Latynosa, na co otworzyłam ze zdziwienia usta.
-Chodź no tu na chwile...-powiedziałam i skinęłam na niego palcem. Z lekką niepewnością przybliżył odrobinę swoją głowę, po czym pstryknęłam go w czoło.
Przez krótką chwilę patrzył mi prosto w oczy, gdy nagle chciał przeskoczyć na tylne siedzenia, aby mi oddać. Na szczęście Carlos był obok mnie i skutecznie powstrzymał blondyna. Ja natomiast potrafiłam się tylko śmiać,a on zrobił się cały czerwony na twarzy!
-Dobra, Kendall ruszaj zanim się tu pozabijacie.-orzekł Latynos.
Tym razem bez żadnych docinek, w ciszy dojechaliśmy pod mój dom, a tam wysiadłam z pojadu z nadzieją, że blondyn już się nie odezwie. I miałam racje. Na odchodnym dodałam tylko ,,Pa, Carlos'' i już mnie nie było. Ten dzień był dziwny...
*Oczami Mary*
Razem z dziewczynami siedziałyśmy na boisku, no o chłopaki mieliby urażoną dume gdyby przegrali z dziewczynami w piłkę nożną.
-Dziewczyny a co wy na to aby po meczu pójść gdzieś na miasto?-wstałam i obróciłam się tyłem do boiska.
I to był błąd. Wtedy właśnie oberwałam piłką w głowe.
-Aućć!!!Debileee!!! Bramka jest tam!-krzyknęłam odwracając się i wskazując prawą ręką na bramke i jednocześnie trzymając lewą bolące miejsce.
-Przepraszam, nie chciałem!-zaczął tłumaczyć się zakłopotany chłopak.
Był on niewielkim brunetem o brązowych oczach.
-Spoko, ale nastepnym razem wyznaczaj sobie inne cele, okey?-powiedziałam, a raczej zażartowałam.
-Nie ma problemu. Jestem Logan.-uśmiechnął się i podał mi rękę.
-A ja Mara.-uścisnęłam dłoń.
Wtedy podbiegł do nas długowłosy brunet o czekoladowych tęczówkach.
-No co jest Logiś? Widze że jedno trafienie zaliczyłeś?-zaśmiał sie za co oberwał w głowe.
-Mara, ten żartowniś to James, mój kumpel.-przedstwił nas brunet.
-Jak chcecie sobie gadać to gadajcie ale oddajcie nam piłkę!-krzyknął jakis chłopak z boiska.
Wzięłam piłkę i kopnęłam w jego stronę.
-Nieźle... czemu nie grasz?-zapytal Logan.
-Bo byście mieli urażoną dume gdybyście przegrali z dziewczyną.-wyjaśniłam z zadziornym uśmieszkiem.
-Już to widzę!-dodał James.
-A zakład?-uniosłam brwi.
-Stoi.-podaliśmy sobie ręce na zgode, po czym wybrałam jedną dziewczynę z ławki i zaczęła się gra.
I tak po około godznie spędzonej na piłce nożnej, ja wraz z Elizą wygrałyśmy. Nie oszukujmy się tylko Logan się nie obraził.
-Macie cos w planach na wieczór?-spytał się.
-Miałyśmy iść na miasto.-odparłam.
-Możemy sie dołączyć?-spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne czemu by nie ? To jak idziemy ?- cała trójka przytaknęła głową po czym pokierowaliśmy się do centrum handlowego.
Poszliśmy na misato gdzie chłopaki rozśmieszali nas do łez. Bawiliśmy się świetnie aż w pewnym momencie Eliza i James gdzieś zniknęli.
-A tych gdzie wcięło?-Spytałam bruneta rozglądając się dookoła.
-A nie wiem...Może zaraz wrócą. Idziemy na kawę.-wydawał się zdziwiony równie jak ja i uśmiechnął się słodko, aż trudno było mu odmówić.
Do najbliższej kawiarenki mieliśmy jakieś 1,5 km, tak więc doszlismy tam w jakieś 15-20 minut spokojnym tępem, po czym zamówilismy sobie Latee.
-No więc...Lubisz piłkę nożną? A coś po za tym?-popatrzył zaciekawiony.
-Hmm... Ogólnie lubię sport.A ty coś po za graniem robisz?-uśmiechnęłam się.
-Graniem? Tak tylko przyszedłem się odstresować i zabawić, a na co dzień gram w zespole.-posłał mi spojrzenie jakby bał się mojej reakcji.
-Zespole? Jakim? Jeśli mozna się zpaytać...-troszkę się speszyłam.
-Jasne że można. Big Time Rush.-odpowiedział dumny jak paw.
-Ooo...chętnie was kiedyś posłucham.-uśmiechnęłam się.
-Super.-odpowiedział promiennie.
Przez kilka minut panowała przyjemna cisza. Chwilę posiedzieliśmy po czym Logan zaproponował mi że odprowadzi mnie do domu. W między czasie napisalam SMS do Patrici, o tym że musimy się spotkać. Zanim się obejrzałam byliśmy już pod moim domem.
-To tutaj.-oznajmiłam.
-No więęcc...Spotkamy się jeszcze kiedyś?-spytał niepewnie.
-Czy ja wiem...-zażartowałam.
-No weź...Nie bądź taka.To chociaz daj numer.-uśmiechnął się słodko.
Długo prosić nie musiał.Szybko wymieniliśmy się telefonami po czym przytuliłam go i weszłam do domu. Mogę uznać ten dzień za najlepszy. Chciałam się jak najszybciej zwierzyć Patrici.
* 40 minut później *
Stałam przed drzwiami mojej BFF gdy nagle otworzyła.
-Co tak stoisz?Wchodź!-uśmiechnęła się i przepuściła mnie w progu.
W środku skierowałyśmy się do salonu, gdzie usiadłyśmy na kanapie.
-No too.. o czym chciałaś pogadać?-zapytała.
-Więc byłam dziś na boisku z dziewczynami gdy nagle oberwałam w głowe piłką od jakiegoś chłopaka...
-Aaa bolało?-skrzywiła się.
-I to jak zaśmiałam sie.-Ale od razu mi przeszło jak zobaczyłam jego.-wyciągnęłam telefon i pokazałam fotkę Logana.
-Uuuu... ładny.-zaśmiała się.
-Zapomnij mój jest!.-dołączyłam do niej.
Chwilę jeszcze gadałyśmy o Loganie gdy Pat dostała SMS. Gdy otworzyłą wiadomość, myślałam że jej zdziwienie nie bedzie mieć końca.
-Od kogo to?-spytałam ciekawa.
-Od Carlosa... Jest z filmem w załączniku.-powiedziała cicho po czym odtworzyła nagranie.
A co an nim było? Ona siedząca w samochodzie z jakimś blondynem i kłócili się, że szkoda gadać. Słyszałam że osoba nagrywajaca miała super ubaw. Mi również chciało się śmiać.
-No widzę kochana, że ty też dnia nie zmarnowałaś!-zaśmiałam się za co oberwałam karcącym spojrzeniem.
-Bardzo zabawne.-powiedziała kpiarsko.
-Oj daj spokój. Nie mów że ani razu nie przeszło ci przez myśl, że jest słodki.
-No właśnie że nie!-broniła się.
Telefon Pati zaczął dzwonić i bez zastanowienia odebrała
-Halo?-spytała.
-Widać było że osoba po drugiej stronie poprosiła ją o włączenie kamerki, ponieważ czerwonowłosa odsunęła od siebie telefon na odległość. Po chwili na ekranie pojawił sie czarnowłosy Latynos.
-No hejka!Kendall się za Tobą stęsknił!-zażartował.
-Carlos! Zamknij ten dziób i przestań kańcić! Ni będe gadał z tą jędzą.-usłyszałyśmy w tle.
-Jaasssnee...-powiedział brązowooki, a po chwili w tle pojawił się blondyn.
Tak oto zajeli Pats rozmową. Ciągle dokuczali sobie z tym chłopakiem...Myślałam że pękne ze śmiechu. Chwilkę potem zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał Logan. I tak minąl ten nienormalny dzień, który miałam wrażenie że będzie magiczny i początkiem czegoś niezwykłego.
niedziela, 8 maja 2016
UWAGAAA
Uwaga!!! Po prawej stronie macie taką stronę WATTPAD. Tam piszę moje opowiadanie o BTR (oczywiście to jest to samo co tutaj). Tak więc rozdziały i wszytsko będzie tam takie samo co tutaj :)))).
piątek, 6 maja 2016
niedziela, 17 kwietnia 2016
ANKIETA oraz PRZEPROSINY
Wiem nie dodałam jednorazówki. Przyznaje się do tego że zapomniałam o niej, nie chciało mi się i czasu nie miałam. Postaram się to wszystko nadrobić. A narazie mam dla was ankietę znajdziecie ją obok ------>.
Tytuł ankiety to: Czy chcecie abym dodała na bloga muzykę ? Postaram się zmotywować i może uda mi się napisać jednorazówkę.Teraz mam 3 dni wolne bo gimnazjaliści maja testy więc może uda mi się ją napisać.
Tytuł ankiety to: Czy chcecie abym dodała na bloga muzykę ? Postaram się zmotywować i może uda mi się napisać jednorazówkę.Teraz mam 3 dni wolne bo gimnazjaliści maja testy więc może uda mi się ją napisać.
sobota, 2 kwietnia 2016
INFO #
Jednorazówka jest niestety przełożona z powodu mojego wyjazdu na urodziny siostry ciotecznej. Pojawi się ona jutro.Tak więc do zobaczenia jutro :D .
czwartek, 31 marca 2016
Bohaterowie Jednorazówki:
Jednorazówka pojawi się w sobote (02.04.2016r.)

Imię: Patricia Anabell Isabel
Nazwisko: Traver
Charakter: zawsze pyskuje, chamska, szczera, troszke wkurzająca,
Lubi: Tańczyć, Za każdym razem gdy ktoś jej pyskuje musi odpowiedzieć,palić papierosy
Nie lubi: ludzi którzy jej pyskują,
Przyjaciele: Mara Caroline, Joy Amber, James, Carlos, Logan i Kendall (na początku nienawidzi go a potem wszystko sie zmienia)
Imię: Mara Caroline
Nazwisko: Shirley
Charakter:miła, pomocna,czasem wkurzająca,
Lubi: grać w piłkę nożną, palić papierosy
Nie lubi:wkurzających ludzi
Przyjaciele: Patricia Anabell Isabel, Kendall, James,Carlos i Logan ( potem jej chłopak)
Imię: Kendall
Nazwisko:Knight
Charakter:miły, lubi się "odgryźć" każdemu kto mu coś powie
Lubi:Jeździć na deskorolce oraz śpiewać.
Nie lubi: wkurzających go ludzi
Przyjaciele: James, Carlos, Logan,Mara Caroline, Joy Amber, Patricia Anabell Isabel ( Na początku nie lubi ale potem wszystko się zmienia)
Imię: Logan
Nazwisko: Mitchell
Charakter:miły, mądry i przystojny XDD
Lubi:Jeździć na deskorolce oraz śpiewać.
Nie lubi: wkurzających go ludzi
Przyjaciele: James, Carlos,Kendall, Patricia Anabell Isabel, Joy Amber, Mara Caroline(potem jego dziewczyna)
Imię: James
Nazwisko: Diamiond
Charakter:Zmienny :D
Lubi:Jeździć na deskorolce oraz śpiewać.
Nie lubi: Stania bezczynniePrzyjaciele:Logan,Carlos,Kendall, Patricia Anabell Isabel, Joy Amber, Mara Caroline
Imię: Carlos
Nazwisko:Garcia
Charakter:Zmienny :D
Lubi:Jeździć na deskorolce oraz śpiewać.
Nie lubi: Nic.Robienia niczego.Przyjaciele:Logan,James,Kendall, Patricia Anabell Isabel, Joy Amber, Mara Caroline
wtorek, 29 marca 2016
POST
Wiecie ostatnio byłam na yt i przeglądałam filmiki i natknęłam się na taki film:
Jak obejrzycie ten króciutki film bo trwa on zaledwie 4,5 minuty to zwróć uwagę kto jest na samym początku i na końcu filmiku.
Morał jest taki: pomóż komuś a to dobro i pomoc kiedyś do ciebie wróci..
Jak chcecie to posłuchajcie sobie również :
Jak obejrzycie ten króciutki film bo trwa on zaledwie 4,5 minuty to zwróć uwagę kto jest na samym początku i na końcu filmiku.
Morał jest taki: pomóż komuś a to dobro i pomoc kiedyś do ciebie wróci..
Jak chcecie to posłuchajcie sobie również :
Subskrybuj:
Posty (Atom)